Spór pomiędzy wiarą a nauką trwa niezmiennie od czasów średniowiecza. Stanowi on dowód na to, jak nieracjonalną istotą jest człowiek i jak szkodliwa może być niezdolność do przyznania się do błędu. Gwoli ścisłości: nie jestem skłonny kibicować wojującym ateistom, pokroju Richarda Dawkinsa (choć bardzo lubię jego książki), bo sam będąc ateistą mam pojęcie po co ludziom religia jest potrzebna. Pisałem pracę magisterską na temat zjawisk samobójstwa – ze źródeł wynikało, że osoby wierzące odbierają sobie życie o wiele rzadziej niż niewierzące. Skoro więc słabsze jednostki potrzebują religii do życia – nie widzę powodu, aby im ją odbierać. Religia nie powinna jednak w żadnym wypadku ważyć na dziedzinach, z rozwoju których społeczeństwo odnosi bezdyskusyjne korzyści, jak medycyna, technika czy nauka. Rodzice, którzy nie chcą leczyć swoich dzieci uważając, że choroba dziecka jest elementem boskiego planu, z którym człowiek nie powinien walczyć, popełniają w dobrej wierze zbrodnię. Nie potrafię zrozumieć takiego zachowania.

1 KOMENTARZ

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.